wtorek, 24 lutego 2015

[3] Nie każdy czarny charakter jest czarnym charakterem

Kiedy skończyłam pisanie poprzedniej notki, złapała mnie wena na następną. Po pobudce, ogarnięciu siebie z zewnątrz i porcji płatków na śniadanie usiadłam przy laptopie i zaczęłam pisać to, co aktualnie czytacie. Obawiałam się złego- pomysł mi ucieknie z głowy. Zauważyłam, że blog powoli wzbudza zainteresowanie i zagląda do niego coraz więcej osób, co mnie bardzo cieszy i dziękuję :)

Dlaczego ta notka ma w tytule wspomnienie o czarnym charakterze? W niedzielny wieczór, przy kubku ciepłej herbatki i porządnego talerza kanapek, obejrzałam "Czarownicę", opartą na baśni Disneya- "Śpiącej Królewnie". Film jest alter-ego wydarzeń przedstawionych w bajce. Widz ma możliwość poznania Diaboliny lub inaczej Maleficenty od lat dziecięcych. Można również znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego stała się zła. Tutaj ostrzegam, że poniższe akapity to w dużej dawce spojlery (!). Mam nadzieję, że większość z Was oglądała ten film :)

♥ ♥ ♥

Bohaterka pierw jest beztroskim dzieckiem, dla którego nienawiść czy zło nie istnieje. Szerzy swą uprzejmość i radość. Poznaje chłopaka ze wsi, który przekroczył progi magicznej krainy. Początkowo łączy ich przyjaźń, która rodzi się w miłość. Czasem chciwość oraz chęć posiadania rzeczy, która odmieni życie kosztem czegoś przezwycięża prawdziwe uczucia. Maleficenta straciła to, co było dla niej drogocenne, wzbudzając w tym ból, rozpacz i pragnienie zemsty.

Zgodnie z baśnią, Aurora przyszła na świat i została zaklęta. Dorastała w domku w lesie wśród wróżek, nie umiejących opiekować się nad dzieckiem. Już tu można zobaczyć, że Maleficenta w ukryciu obserwowała poczynania wraz z kruczym towarzyszem, który często zachęcał ją do zrobienia czegoś dobrego dla dziewczynki. Choć pierw nienawidziła wiecznie roześmianej Aurory, z którą spotkała się nieraz, później poczuła skruchę w sercu i dbała o to, by dziewczyna była zdrowa i nie wiedziała o brutalnej prawdzie.

Po ukończeniu szesnastu lat, Aurora zapadła w sen wieczny, zgodnie z klątwą. Szukano sposobu na przebudzenie. Tutaj nie pomógł wymuszony przez wróżki pocałunek księcia Filipa, a szczere słowa Maleficenty. Jest to moja ulubiona scena w filmie i nie mogłam powstrzymać łez. Cała historia kończy się dobrze dla obu bohaterek. Maleficenta odzyskała utraconą wcześniej rzecz i znów stała się pogodną osobą.

Według mnie, "Czarownica" pokazuje, że nie każdy czarny charakter czyni krzywdę innym bez powodu. Powody są różne, ale najczęściej jest to wspomnienie, kosztujące utratą ważnej rzeczy w życiu. Osoba poszkodowana pragnie poczucia od winowajcy tego samego bólu, jaki zadał. Uczucie złości bywa niekontrolowane, dlatego cierpi też otoczenie wokół niego. Jednak warto wierzyć w cud, który da nadzieję na posiadanie znów szczęśliwego życia i powróci do dawnej postaci. Przy okazji, może od pomocnika odzyskać to, co stracił. Film ten przesłał mi ukrytą lekcję, żeby nie mijać czarnego charakteru łukiem i nie wierzyć w usłyszane plotki. Warto podejść i porozmawiać i jeśli się umie, to pomóc. Osobiście też przyznaję, że nie przepadam za oryginalną wersją "Śpiącej Królewny", film ten zmienił moje spostrzeżenie na tą baśń ;)

Mam nadzieję, że notki takiego typu spodobają wam się. Myślę, że filmy bywają dobrym materiałem na rozmowy na poszczególny temat. Chętnie przeczytam propozycję filmów, o jakich chcielibyście przeczytać tutaj, na blogu. Miłego dnia :)

"Łotr jest po prostu ofiarą, którego historia nie została opowiedziana."
~ Maleficent

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz